Dzisiaj przedstawię Wam kolejny produkt jaki otrzymałam w paczce od marki Eveline. Zapraszam na recenzję tuszu Eveline, Fiberblast X-Treme Noir.
Od producenta :
Intensywna, głęboka czerń maskary X-Treme Noir Ultra Volume & Long sprawi, że Twoje rzęsy nabiorą zjawiskowego i przyciągającego
uwagę wyglądu. Stożkowa szczoteczka z włosia zapewnia precyzyjną aplikację oraz dodaje ultraobjętości przy jednoczesnym wydłużeniu i rozdzieleniu rzęs.
Aksamitna formuła wzbogacona o olej rycynowy i wosk carnauba wzmacnia i dogłębnie odżywia rzęsy.
Rzęsy są idealnie wytuszowane i rozdzielone od nasady aż po same końcówki!
Nie zawiera parabenów.
Gdybym miała opisać Wam tą maskarę po pierwszych trzech podejściach do niej napisałabym - masakra! Nie wiem czy pamiętacie, ale maluję się codziennie przed wyjściem w kilka minut i nie mam czasu na zabawę, bo śpieszę się, żeby zawieźć Maleństwo do szkoły w innym mieście, a później muszę wrócić pod dom i jadę znów do innego miasta, w przeciwnym kierunku.
Tak więc rano gonię jak szalona i testowanie nowości zostawiam na luźne dni czyli niedzielę. Najpierw zapominałam o tuszu, więc swoje przeleżał zanim go użyłam. Ale jakie emocje wywołał we mnie gdy w końcu sobie o nim przypomniałam i postanowiłam wypróbować chwilę przed niedzielnym spacerem! Tyle przekleństw w taki dzień moi domownicy chyba jeszcze nie słyszeli. To co ten tusz zrobił z moimi rzęsami to coś czego nie da się opisać. W ciągu paru sekund wyglądałam jakbym zasnęła w makijażu na jakimś ostrym melanżu. Wierzcie mi lub nie, ale makijaż został zmyty zanim pomyślałam o zrobieniu zdjęć.
Kolejne dwa razy były mniej emocjonujące, ale dalej tusz zasługiwał na nazwanie go bublem. Nie chciałam jednak zostawić go z taką opinią, bo czytałam u innych dziewczyn, że tusz nie jest najgorszy. Dałam mu kolejne szanse i tusz uratował swoją sytuację, ale do moich ulubieńców mu baaaaaardzo daleko.
Skoro nie zasłużył na nazwanie go bublem, a tym bardziej ulubieńcem jak go nazwę ? Zwykły, tani i przeciętny tusz. Nie lubię takich i tyle. Jeśli chodzi o tusze do rzęs sięgam po te ciut droższe, bo zazwyczaj tańsze mnie uczulają. W tym przypadku do uczulenia na szczęście nie doszło.
Używam go czasem, bo nie jest na tyle kiepski żebym go wyrzuciła. Podobno tusz ma też właściwości pielęgnacyjne dzięki zawartości olejku rycynowego i wosku: pszczelego, kandelila i carnauba. Szczoteczka ma stożkowaty kształt,a opakowanie tuszu jest przyjemne dla oka.
Nie ostrzegam Was przed nim, bo może akurat któraś polubi, ale też nie polecam, bo dla mnie to średniak.
Znacie ten tusz, jak u Was się sprawdził ?
P.S.
Kto ma ochotę tego proszę o kliki :
* http://goo.gl/zGi7J4
* http://goo.gl/Rl5sIy
* http://goo.gl/IeG4ch
* http://goo.gl/xwQdJ6
Dziękuję <3
Kto ma ochotę tego proszę o kliki :
* http://goo.gl/zGi7J4
* http://goo.gl/Rl5sIy
* http://goo.gl/IeG4ch
* http://goo.gl/xwQdJ6
Dziękuję <3
Nie miałam go jeszcze.
OdpowiedzUsuńDostalam ten tusz od kogoś jakiś czas już temu w zestawie chyba z płynem do demakijażu i szczerze mówiąc był to jeden z gorszych tuszy jakie używałam, rozmawiał mi się a oprócz tego bolały mnie od niego oczy. Mam tak przy niektórych tuszach bo zaczynają mi dodatkowo łzawic bardzo oczy w ciągu dnia.Niestety wylądował w koszu
OdpowiedzUsuńnie znam go :)
OdpowiedzUsuńja też go jeszcze nie miałam ;)
OdpowiedzUsuńciekawą ma tą szczotkę ;p
O no szkoda, że się nie sprawdził.
OdpowiedzUsuńMój Volumix Fiberlast okazał się bardzo fajnym tuszem, ale też trzeba się nauczyć z niego korzystać
A przy okazji poklikałam ! :)
Kompletnie mnie nie kusi.
OdpowiedzUsuńJak go nie polecasz to raczej się na niego nie skuszę :) Klikam :)
OdpowiedzUsuńJa miałam, używałam i też słabo się u mnie sprawdził. Z resztą na blogu również pisałam recenzję tej maskary.
OdpowiedzUsuńU mnie już na starcie ma dyskwalifikację za szczoteczkę ;/ nie lubię takich kształtów ;/
OdpowiedzUsuńNie miałam go jeszcze - chyba raczej też go nie kupię :) P
OdpowiedzUsuńlubię tusze z eveline, ale ten ze względu na szczoteczkę raczej do mnie nie zawita.
OdpowiedzUsuńLubię tusze eveline, ostatnio używam fioletowego świetny jest :)
OdpowiedzUsuńMiałam go jakiś czas temu, ale mi również nie odpowiadał, nie wiem czy to wina szczoteczki, czy tusz jest po prostu kiepski, ale strasznie sklejał mi rzęsy. Na pewno już po niego nie sięgnę, choć mam kilka innych kosmetyków z Eveline, które naprawdę sobie cenię :)
OdpowiedzUsuńthesimplyred.blogspot.com
Szkoda,że nie pokazałaś ostatecznie efektu na oku. Mi tusz z Eveline (taki zielony) spodobał się bardzo. Jest idealny i perfekcyjny - ale jego szczoteczka znacznie różni się od tego, który Ty opisałaś :) Poklikane Kochana, buziaki
OdpowiedzUsuńJa go jeszcze nie miałam okazji używać. Najpewniej szczoteczka o tym dziwnym kształcie nie pasuje do Twoich rzęs, na dodatek tusz jest tani, więc pewnie długo wysycha i taki efekt. Może jak troszkę przyschnie to będzie lepszy?
OdpowiedzUsuńWszystkie tusze z Eveline, które miałam do tej pory zupełnie się u mnie nie sprawdziły :(
OdpowiedzUsuńNigdy wcześniej się z nim nie spotkałam, ale aż naszła mnie ochota, żeby go kupić i przetestować. Czemu chociaż raz nie sprawdzić czegoś, co ma złą opinię? ;) Podoba mi się ten kształt szczoteczki i dlatego myślę, że coś by mogło z tego być. A jeśli chodzi o Twoje testowanie, to przynajmniej tyle dobrze, że Cię nie uczulił, bo dopiero byś się wściekła! :D
OdpowiedzUsuńteoriakobiety.blogspot.com
W mojej paczce od Eveline dostałam inny tusz i tamten na szczęście nie był taki zły :)
OdpowiedzUsuńMialam jeden z eveline i zostal u mnie na dluzej bo tylko ten zadowolil mnie w 100% Taki jakby z rozem na opakowaniu Extension volume 4D
OdpowiedzUsuń