social media

Translate

czwartek, 10 listopada 2016

O śmierci słów kilka...

Od dłuższego już czasu zauważyłam u siebie pewne zachowanie, którego nie jestem w stanie się pozbyć. W sumie to nawet zbytnio z nim nie walczę, bo tak jest mi dobrze. Spytacie pewnie co takiego robię, więc  już  Wam tłumacze. 


Bronię  się przed oglądaniem lub słuchaniem informacji czy faktów dziejących się na świecie. Kiedy dowiaduje się jak straszne dzieją  się rzeczy na świecie  jest mi ogromnie smutno i nie zawsze potrafię sobie  z tym radzić. Chyba im jestem starsza tym bardziej wrażliwa się robię co nie zawsze podoba mi się  w sobie. Martwi mnie sytuacja na świecie, ale to że  się o niej dowiaduje nie sprawia, że  dzieje się lepiej. Zdaje sobie sprawę  z tego, że nie oglądając wiadomości o śmierci kolejnych niewinnych ludzi oni i tak umierają, ale o ile spokojniejsza się czuję nie wiedząc o tym? Może to i egoistyczne z mojej strony, że wolę nie wiedzieć o pewnych sytuacjach, ale odkąd mam dziecko każdego dnia myślę tylko o tym, aby nikomu nie przyszło do głowy  skrzywdzić mojej córki, bo nie ręczyłabym za siebie. Jest dla mnie całym światem i staram się ją bronić przed tym czym sama nie jest w stanie się obronić, ale pozwalam Jej walczyć  z czymś czym poradzi sobie. Pozwalam Jej żyć i pozwolę tak długo jak pozwoli mi na to. Będąc  w Jej towarzystwie staram się nie myśleć o śmierci, niczyjej. I o ile łatwo jest wyłączyć telewizor, gdy mówią o kolejnych ludziach zabijających innych ludzi to o wiele trudniej gdy ta śmieć dotyka kogoś bliskiego. 
W ostatnim czasie śmierć dotknęła Nas nie jeden raz. Zmarł przyjaciel Chłopa co zabolało Nas ogromnie. Osierocił dzieci, Jego żona  została wdową, a reszta krewnych i bliskich znajomych również  straciła wartościowego człowieka. Nie mogę napisać, żebym Go uwielbiałam, bo tak nie było jednak Jego śmierć zabolała mnie również. Był  to znajomy jeszcze z Polski, który wraz z rodziną mieszkał w Niemczech, więc daleko do Nich nie mieliśmy. W tym ciągłym codziennym biegu nie mieliśmy czasu, aby się  z Nimi spotkać, Oni też  jakoś nie dojechali do Nas. Nie zdążyliśmy się pożegnać . Śmierć Irka przyszła  tak nagle, że  Chłop nie mógł się  z tym pogodzić, był smutny i nie chciał o tym rozmawiać, ale częściej  wspomina teraz różne sytuacje  z Nim związane. Maleństwo wiedziało, że  zmarł ktoś kogo znaliśmy i dlatego jesteśmy smutni. Odpowiadaliśmy na Jej pytania, a Ona rozumiała to wszystko na swój sposób.
O wiele inaczej było gdy zmarł mój wujek... Nie potrafiłam, ani nadal nie potrafię sobie poradzić z tą śmiercią. Wspominałam o wujku w tym poście [klik].Kiedy się o tym dowiedziałam nie potrafiłam ukryć smutku jaki odczuwam, a córka była  ze mną w domu. Choć Ona była na dole i oglądała  bajkę, a ja u góry  w sypialni cicho szlochałam przyszła do mnie. Przez chwilę próbowałam ukryć  smutek przed Nią, ale to mądra i spostrzegawcza dziewczynka, więc  od razu zapytała co się stało. Odpowiedziałam Jej, że  zmarł mój wujek, brat mojego ojca i jest mi z tego powodu bardzo smutno. Przytuliła mnie i powiedziała żebym się nie smuciła, bo widocznie tak miało być, a My jesteśmy zdrowi i wujek nie chciałby niczyjego smutku. Zaskoczyła mnie Jej reakcja. Miała jeszcze kilka pytań na które odpowiadałam tak, aby nie powiedzieć  Jej więcej niż jest w stanie zrozumieć. Od zawsze staram się trzymać  tej zasady - Kiedy dziecko o coś pyta zatrzymaj siè i odpowiadaj na pytania, a nie przekładaj tego na później  lub mów mniej/więcej niż tego w danym momencie potrzebuje. Chciałabym, aby ta zasada sprawdzała się jak do tej pory kiedy Maleństwo będzie  starsze i żeby nie było między Nami tematów tabu. Kiedy już  skończyłyśmy rozmowę poprosiłam córkę, aby zeszła na dół  i jeszcze chwilę zajęła się sobą, żebym ja mogła  się trochę ogarnąć  i skończyć robienie obiadu. W tym czasie wrócił  Chłop z pracy i Maleństwo mu powiedziało, że  jestem bardzo smutna z powodu śmierci wujka.
Kolejnym ciosem dla mnie była śmierć mojego dawnego przyjaciela, o którym Wam pisałam w tym poście. Żal do siebie, że znów nie zdążyłam się spotkać i porozmawiać doskwiera mi do dziś. Nadal jest mi smutno, myślę o Nim i choć mam z Nim niewiele wspomnień staram się  wspominać  Go często. Córka od razu to wyczuwa i przychodzi się przytulić, Chłop również  wspiera mnie w tych momentach ciepłym słowem.
Mam też  Was, którzy  nie zawiedliście mnie nawet na moment. Byliście przy mnie w tej trudnej chwili, gdy napisałam Wam o tym jak bardzo mi smutno. Dostałam sporo komentarzy, wiadomości  i mejli abym się trzymała, bo mam rodzinę i Was przy sobie. To naprawdę było świetne uczucie, dlatego chciałabym Wam za to podziękować. 
Dlaczego o tym piszę? Chciałabym, abyście nie odwlekali spotkań  z bliskimi i cieszyli się z tego, że  ich macie. Nadchodzące święta  to idealna na to pora. Nigdy nie wiadomo kiedy przysłowiowa świeczka się wypali i będzie za późno...

15 komentarzy:

  1. Śmierć bliskiej osoby zawsze boli najmocniej. Jest ten żal, że spędziło się za mało czasu, że mogliśmy się spotkać, ale nie wyszło, a teraz już za późno...
    Tak w ogóle, mądrą i dojrzałą masz córeczkę - gratuluję. :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Boję się śmierci ale nie tyle swojej co kogoś z rodziny, nie wyobrażam sobie gdy któregoś dnia miałoby zabraknąć moich rodziców na samo wyobrażenie łzy napływają mi do oczu. Prze całe życie na szczęście straciłam tylko Dziadka i wiecie czego żałuję najbardziej ? Właśnie tego że z nim nie porozmawiałam , nie pojechałam do niego , ostatni raz widziałam go 6 dni przed śmiercią i niestety już nigdy więcej nie usłyszę w jego wykonaniu bajek czy już nigdy nie pogram z nim w karty.
    Spotykajmy się z naszymi bliskimi bo za jakiś czas może być po prostu za późno.

    OdpowiedzUsuń
  3. ja też przestałam ogladać telewizji ze wzgledu na to co rozgłaszali :)

    Zapraszam http://ispossiblee.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja niestety w tym roku znowu nie zawitam w Polsce na swieta ale bede robila wszystko aby w przyszlym roku usiasc do wigilijnego stolu z moim tata, ktoremu chce zrobic niespodzianke(juz spiskuje z siostra :P ). Ja bardzo przezylam smierc mojej ukochanej babci, ktora byla dla mnie droga mama ale wiem ze babunia ciagle czowa nademna. Niedawno zmarla moja przyszywana ciocia, byla mlodsza od mojej mamy...bardzo przykro zrobilo mi sie jak sie o tym dowiedzialam az musialam zadzwonic do taty i sie poplakalam mu do sluchawki :( tacy jestesmy bezsilni kiedy ktos odchodzi, ze staram sie tez o tym nie myslec ze spotka to moich najblizszych ktorych kocham calym sercem...

    OdpowiedzUsuń
  5. Dokładnie. Ja staram się żyć z rodziną i bliskimi znajomymi tak by nie mieć pretensji do siebie,że mogłam więcej z siebie dać, w razie czego.W święta dbam by być z najbliższymi,bo jak napisałaś nie wiadomo kiedy przysłowiowa świeczka zgaśnie. A z wiadomościami mam to samo, nie lubie ich oglądać,nie że jestem jakąś ignorantką,tylko mam dość,że cały czas na świecie dzieje się to samo,a ci wszyscy ludzie,których wybieramy,by coś polepszyć,tak naprawdę nic nie robią. Więc nawet nie włączam wiadomości,by tego nie słyszeć. Trzymaj się cieplutko :*

    OdpowiedzUsuń
  6. Śmierć to bardzo poważny temat. Ja na jej temat uważam tylko tyle "śpieszmy się kochac ludzi, tak szybko odchodzą"
    rilseee.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  7. hmmmm... fakt ciężko jest udźwignąć to co sie dzieje.... co do mediów to one trochę od tego są by panikować... ja staram się patrzeć z dystansem

    OdpowiedzUsuń
  8. w momentach gdy oglądam wiadomości i jest informacja o czyjejś tragicznej śmierci/zabójstwie to sobie wyobrażam, że to może spotkać kogoś mi bliskiego albo mnie samej... wolę wyłączać w takich momentach TV

    OdpowiedzUsuń
  9. Madzia bardzo ładnie to ujęłaś. Aż mnie samej łezka w oku się zakręciła. Trzymaj się i może w końcu wybierzemy się do tego kina. Jak tylko wyzdrowieję. Buziaki

    OdpowiedzUsuń
  10. Nie oglądam telewizji, nawet nie mam w domu podłączonej. Jestem zielona na temat tego co dzieje się w świecie - wczoraj przypadkiem dowiedziałam się wyborach w Ameryce - w radiu w samochodzie. Wolę nie wiedzieć, bo jestem zbyt wrażliwa..

    OdpowiedzUsuń
  11. Sama co nie co wiem o takim bólu, ja z dnia na dzień straciłam przyjaciółkę i dalej jest mi z tym ciężko mimo że już 3 rocznica minie...
    Nie straciła życia w wypadku, zawsze tryskała zdrowiem nawet do dentysty nie chodziła. Okaz zdrowia dosłownie, sama mam żal do siebie że nie zdążyłam się pożegnać, powiedzieć jej jak bardzo ją kocham i jak strasznie tęsknie za nią. Napisałabym ci całą historię ale nie chce pisać tu aby u kogoś wzbudzać współczucie.
    Wiem że teraz jest jej tam dobrze i że mimo wszystko dalej jest przy mnie bo bywają dni kiedy czuję jej obecność a nie raz mi się nawet śni, sny wyglądają tak jakbym normalnie z nią szła na zakupy, gadała o różnych głupotach wszystko tak jak było zawsze kiedy jeszcze żyła. Dopiero po przebudzeniu się i gdy wiem że to był tylko sen znów jest mi przykro. Strasznie tęsknie :(

    OdpowiedzUsuń
  12. Śmierć to rzecz, coś... co mnie bardzo przeraża. Boję się jej i nie potrafię sobie poradzić kiedy ludzie odchodzą.Wczoraj uczeń w szkole, w której uczę popełnił samobójstwo , przeżyłam szok. Nie znałam go , ale bardzo mnie to dotkneło , to był tylko dzieciak :(....

    OdpowiedzUsuń
  13. Śmierć każdego człowieka jest smutna, chociaż nie powinna. Przecież wierzymy, ze tam po drugiej stronie jest o wiele lepiej ;)

    OdpowiedzUsuń
  14. Śmierć bliskiej osoby zawsze boli, nieważne ile czasu minęło. Madza mamy ze sobą coś wspólnego, oprócz pasji jaką jest blogowanie - empatia. Ja potrafię rozpłakać się na wiadomościach, nie wspominając już o książkach. Taki typ człowieka.

    OdpowiedzUsuń
  15. Masz bardzo mądrą córeczkę. Śmierć otacza nas każdego dnia i niestety nigdy nie wiadomo, komu ile czasu jeszcze pozostało, dlatego masz rację, że trzeba cieszyć się z tego, że mamy najbliższych przy boku i że możemy spędzać z nimi czas. Bo to przecież najważniejsze.

    OdpowiedzUsuń

Jeśli już tu jesteś zostaw komentarz - wtedy mam pewność,że ktoś przeczytał co napisałam ;)
Odwiedzam wszystkich, którzy zostawiają komentarz na moim blogu.

Buziaki,Wasza M.